SpokoYoh: Cicho… ^^! To było zakończenie do poprzedniego rozdziału xDD.
Czarnulka55: Wielkie domo arigatou, za poprawienie, mnie…
Rozdział: 7.
Czy ja śnie?
Co sądzę dzisiaj o tobie i o mnie?
Czy ja śnie?
Czuje twoją miłość kiedy przytulasz mnie mocno
Chcę po prostu Cię kochać
I ty jesteś tym jedynym, potrzebuję Cię
I chcę po prostu dać Ci całą moją miłość którą mam
Czytaj z moich ust co czuję
I kiedy mówię to ma dla mnie znaczenie
Ponieważ ty jesteś tym jedynym którego czuję dzisiaj w nocy
Wróć i uwolnij mnie
Teraz od nieskończoności
Miłość jest zagadką
Ta odległość zabija mnie
Wróć potrzebuję Cię teraz
Jesteś tą miłością którą znalazłam
Czuję się jakbym była nad ziemią..
Czy ja śnie?
Co sądzę dzisiaj o tobie i o mnie?
Czy ja śnie?
Czuje twoją miłość kiedy przytulasz mnie mocno
Chcę po prostu Cię kochać
I ty jesteś tym jedynym, potrzebuję Cię
I chcę po prostu dać Ci całą moją miłość którą mam
Czytaj z moich ust co czuję
I kiedy mówię to ma dla mnie znaczenie
Ponieważ ty jesteś tym jedynym którego czuję dzisiaj w nocy
Wróć i uwolnij mnie
Teraz od nieskończoności
Miłość jest zagadką
Ta odległość zabija mnie
Wróć potrzebuję Cię teraz
Jesteś tą miłością którą znalazłam
Czuję się jakbym była nad ziemią..
(Wybaczcie, ale nie mogłam się powstrzymać :P)
Hao usiadł na kocu i spojrzał z niedowierzanie na bliźniaka.
- Ty-tydzień?! – Wyjąkał.
- Nie bój się przeżyłem bez ciebie… – Zaśmiał się.
***
Rano, chłopcy spakowali się i poszli dalej. Szukali krainy, miała płynąć mlekiem i miodem. Po obfitym śniadanku, (, na którym były oczywiście mandarynki, maliny i inne owoce :P)chłopcy znaleźli się w niemałych tarapatach… Mianowicie, Yohowi, zachciało się miodu. Gdy ujrzał ul, natychmiast podbiegł do drzewa i wlazł na nie, to jego bliźniak, w tym czasie przeglądał, mapę, którą dostał w worku, wraz z pętlą kluczy. Pomrukując, do siebie długowłosy nie dostrzegł, że jego bliźniak, niczym Kubuś Puchatek, pragnie dostać się do miodku, usadzonego, tuż nad długowłosą głową.
Yoh wlazł na drzewo i powoli rzucił ul na głowę Hao.
- Ups…
Było krótkie ŁUP! I „Aaaaaaa!!” Oraz „Zabiję Cię Yoh!”
Bowiem, Hao był cały w złotej substancji.
- Słoddddddddko! – Wrzasnął Yoh i zeskoczył z gałęzi, wprost na bliźniaka.
- Pfff…! – Prychnął długowłosy, zrzucając z siebie rozwalony ul. Z jego wnętrza wyleciało stado wściekłych pszczół, co w rezultacie, dało jeszcze większy przerażenia, u Asakury. Hao, biegał po całym lesie.
Yoh stał, praktycznie w miejscu, gdy jego brat uciekał przed pszczołami. Długowłosy błagał i płakał w myślach, żeby w tym miejscu była, jakaś woda, bądź coś innego, co by mu mogło pomóc. Skrył się za konarem, jednego z drzew.
- Eh… Eh… Eh …! – Dyszał i sapał jak lokomotywa.
***
Tym czasem w domu Asakurów rozbrzmiał gong(Ahh… Jak ja lubię, to słowo ^o~), oznajmiający, iż ktoś przybył.
Keiko, odeszła od garnków i wyszła na dwór.
- Dzień dobry… – Powiedziała blondynka.
- Witaj Anno, o… A to, kto? – Zapytała Pani Asakura, patrząc na dwójkę osobników, prócz Anny.
Czarnowłosa uśmiechnęła się wesoło i powiedziała:
- Dzień dobry, jestem Kushina, a to mój mały podopieczny Kai… – Chłopiec skłonił się, a później został złapany, przez kobietę. Został wyściskany, wycałowany i w ogóle. Keiko, zaprosiła ich na obiad. Anna odmówiła, z grzeczności, ale Kushina i Kai, już nie potrafili. Zostali wciągnięci do środka domu, przez długowłosą.
***
Po obfitym śniadanku, pani domu, zaczęła pytać szatynkę o najmłodszego synka w rodzince.
- Anno, co u Yoha? – Zapytała i uśmiechnęła się.
- … – Anna, jednak milczała.
- Nie wiemy proszę Pani… Zniknęli w barierze ognia. Nie wiem czy żyją, czy też nie… – Kociooka, westchnąłem cicho.
- Jak to? – Kobieta odwróciła się raptownie, po czym wypuściła z dłoni talerz.
Amidamaru, aktualnie pod władzą Anny złapał talerz i położył go na stole.
- Mój „Pan” zniknął w ogniu. Temperatura była sto razy wyższa niż moja… – Mruknął duch ognia, siedzący za dziewczyną długowłosą i patrzący w przestrzeń.
- Duch ognia? – Zdziwiła się Keiko.
- Tak, to ja. Witam Panią…
Blondynka westchnęła ciężko, popatrzyła przed siebie.
- Cóż… Głównie jesteśmy tu, po to, żeby ustalić gdzie są teraz dwaj „mili” panowie. – Kushina westchnęła, a później spojrzała na szarowłosą babcię Asakurów.
- Witaj… Kushina, Anno i wy duchy… Chodź Cię za mną. – Powiedziała spokojnie Kino i wyszła, przed dom.
Wielka willa, świeciła pustkami.
- Czy tu straszy? – Zapytał Kai, biegnący za Panią Kino.
- Nie maluchu.. – Uśmiechnęła się ciepło, babcia Asakurów i weszła po drugiej części domu.
- Kupisz mi to, dobra maluchu? – Zapytała Anna.
- Dobrze, proszę Pani… – Długowłosy zabrał listę z rąk Kyōyamy i pobiegł do sklepu.
- Jeden problem mniej, nie Kushi? – Anna spojrzała na koleżankę? Bardziej przyjaciółkę.
- Tak… Tak…
- Słuchajcie, uwarzenie… – Kino, rozświetliła pokój, świecami i usiadła, na poduszeczce i wskazała dłonią na dwie poduszeczki przed nią. Usiadły – Może to was zdziwić, może nie, ale Hao i Yoh… Są u króla duchów… Z pierwszego dziennika, jaki otrzymaliśmy matką pierwszego Asakury, było napisane, że owa kobieta nigdy nie pogodziła się ze swoją śmiercią, i że odnajdzie syna…
- A co ma z tym wspólnego teraźniejszy Hao oraz król duchów? – Westchnęła czarnowłosa.
- Król duchów miał żonę, która urodziła syna. Chłopak nie znał ojca. Znał jedynie matkę, ale i tak został sam… Mniej, więcej tysiąc lat temu, wybuchła wojna.. Na oczach Hao, który ukrył się pod łóżkiem, została zabita, w brutalny sposób jego matka.
- To straszne… – Szepnęła czarnowłosa, słuchając dalszego monologu, babuni Kino.
- Hao wówczas obiecał sobie, że pomści matkę, biorąc udział w turnieju szamanów.
- Rozumiem.. Ale co ma do tego król duchów?
Anna westchnęła i spojrzała na dziewczynę, jak na debilkę.
- Chodzi o to, że „nasi” chłopcy, są w „domu” u króla duchów…
- I?
- I musimy na nich czekać…
- Ty-tydzień?! – Wyjąkał.
- Nie bój się przeżyłem bez ciebie… – Zaśmiał się.
***
Rano, chłopcy spakowali się i poszli dalej. Szukali krainy, miała płynąć mlekiem i miodem. Po obfitym śniadanku, (, na którym były oczywiście mandarynki, maliny i inne owoce :P)chłopcy znaleźli się w niemałych tarapatach… Mianowicie, Yohowi, zachciało się miodu. Gdy ujrzał ul, natychmiast podbiegł do drzewa i wlazł na nie, to jego bliźniak, w tym czasie przeglądał, mapę, którą dostał w worku, wraz z pętlą kluczy. Pomrukując, do siebie długowłosy nie dostrzegł, że jego bliźniak, niczym Kubuś Puchatek, pragnie dostać się do miodku, usadzonego, tuż nad długowłosą głową.
Yoh wlazł na drzewo i powoli rzucił ul na głowę Hao.
- Ups…
Było krótkie ŁUP! I „Aaaaaaa!!” Oraz „Zabiję Cię Yoh!”
Bowiem, Hao był cały w złotej substancji.
- Słoddddddddko! – Wrzasnął Yoh i zeskoczył z gałęzi, wprost na bliźniaka.
- Pfff…! – Prychnął długowłosy, zrzucając z siebie rozwalony ul. Z jego wnętrza wyleciało stado wściekłych pszczół, co w rezultacie, dało jeszcze większy przerażenia, u Asakury. Hao, biegał po całym lesie.
Yoh stał, praktycznie w miejscu, gdy jego brat uciekał przed pszczołami. Długowłosy błagał i płakał w myślach, żeby w tym miejscu była, jakaś woda, bądź coś innego, co by mu mogło pomóc. Skrył się za konarem, jednego z drzew.
- Eh… Eh… Eh …! – Dyszał i sapał jak lokomotywa.
***
Tym czasem w domu Asakurów rozbrzmiał gong(Ahh… Jak ja lubię, to słowo ^o~), oznajmiający, iż ktoś przybył.
Keiko, odeszła od garnków i wyszła na dwór.
- Dzień dobry… – Powiedziała blondynka.
- Witaj Anno, o… A to, kto? – Zapytała Pani Asakura, patrząc na dwójkę osobników, prócz Anny.
Czarnowłosa uśmiechnęła się wesoło i powiedziała:
- Dzień dobry, jestem Kushina, a to mój mały podopieczny Kai… – Chłopiec skłonił się, a później został złapany, przez kobietę. Został wyściskany, wycałowany i w ogóle. Keiko, zaprosiła ich na obiad. Anna odmówiła, z grzeczności, ale Kushina i Kai, już nie potrafili. Zostali wciągnięci do środka domu, przez długowłosą.
***
Po obfitym śniadanku, pani domu, zaczęła pytać szatynkę o najmłodszego synka w rodzince.
- Anno, co u Yoha? – Zapytała i uśmiechnęła się.
- … – Anna, jednak milczała.
- Nie wiemy proszę Pani… Zniknęli w barierze ognia. Nie wiem czy żyją, czy też nie… – Kociooka, westchnąłem cicho.
- Jak to? – Kobieta odwróciła się raptownie, po czym wypuściła z dłoni talerz.
Amidamaru, aktualnie pod władzą Anny złapał talerz i położył go na stole.
- Mój „Pan” zniknął w ogniu. Temperatura była sto razy wyższa niż moja… – Mruknął duch ognia, siedzący za dziewczyną długowłosą i patrzący w przestrzeń.
- Duch ognia? – Zdziwiła się Keiko.
- Tak, to ja. Witam Panią…
Blondynka westchnęła ciężko, popatrzyła przed siebie.
- Cóż… Głównie jesteśmy tu, po to, żeby ustalić gdzie są teraz dwaj „mili” panowie. – Kushina westchnęła, a później spojrzała na szarowłosą babcię Asakurów.
- Witaj… Kushina, Anno i wy duchy… Chodź Cię za mną. – Powiedziała spokojnie Kino i wyszła, przed dom.
Wielka willa, świeciła pustkami.
- Czy tu straszy? – Zapytał Kai, biegnący za Panią Kino.
- Nie maluchu.. – Uśmiechnęła się ciepło, babcia Asakurów i weszła po drugiej części domu.
- Kupisz mi to, dobra maluchu? – Zapytała Anna.
- Dobrze, proszę Pani… – Długowłosy zabrał listę z rąk Kyōyamy i pobiegł do sklepu.
- Jeden problem mniej, nie Kushi? – Anna spojrzała na koleżankę? Bardziej przyjaciółkę.
- Tak… Tak…
- Słuchajcie, uwarzenie… – Kino, rozświetliła pokój, świecami i usiadła, na poduszeczce i wskazała dłonią na dwie poduszeczki przed nią. Usiadły – Może to was zdziwić, może nie, ale Hao i Yoh… Są u króla duchów… Z pierwszego dziennika, jaki otrzymaliśmy matką pierwszego Asakury, było napisane, że owa kobieta nigdy nie pogodziła się ze swoją śmiercią, i że odnajdzie syna…
- A co ma z tym wspólnego teraźniejszy Hao oraz król duchów? – Westchnęła czarnowłosa.
- Król duchów miał żonę, która urodziła syna. Chłopak nie znał ojca. Znał jedynie matkę, ale i tak został sam… Mniej, więcej tysiąc lat temu, wybuchła wojna.. Na oczach Hao, który ukrył się pod łóżkiem, została zabita, w brutalny sposób jego matka.
- To straszne… – Szepnęła czarnowłosa, słuchając dalszego monologu, babuni Kino.
- Hao wówczas obiecał sobie, że pomści matkę, biorąc udział w turnieju szamanów.
- Rozumiem.. Ale co ma do tego król duchów?
Anna westchnęła i spojrzała na dziewczynę, jak na debilkę.
- Chodzi o to, że „nasi” chłopcy, są w „domu” u króla duchów…
- I?
- I musimy na nich czekać…
*****
Notka będzie uzupełniana za kilka godzinek xD..
Notka będzie uzupełniana za kilka godzinek xD..
****
- I, - Powiedziała spokojnie (ciekawe, jak długo wytrzyma ^.~)babcia Asakurów. - Hao i Yoh, oni są w domu o króla duchów, a wy musicie, czekać na nich w gwiezdnym sanktuarium...
- Aha..
***
Chłopcy, doszli do zamku.
- To tu? - Zapytał Yoh, a Hao, wzruszył jedynie ramionami. Wyjął kęp kluczy i przymierzał się do otworzenia ich, ale coś powstrzymało.
- I, - Powiedziała spokojnie (ciekawe, jak długo wytrzyma ^.~)babcia Asakurów. - Hao i Yoh, oni są w domu o króla duchów, a wy musicie, czekać na nich w gwiezdnym sanktuarium...
- Aha..
***
Chłopcy, doszli do zamku.
- To tu? - Zapytał Yoh, a Hao, wzruszył jedynie ramionami. Wyjął kęp kluczy i przymierzał się do otworzenia ich, ale coś powstrzymało.