niedziela, 7 lutego 2010

Rozdział trzeci:

Poważna rozmowa i kłótnia.
Shaking in red, in red, in red
To the edge of the dream's dream

Already, every time when I'm stifled to death after I give up again and again
My emotions that have no place to go wake me up
Your unblemished smile knows it's an existence
So distant that it's cruel

Even though the unhealable wound only eats away at my heart
Even now I can't completely hold back my thoughts (that dwell) (within) the darkness

Shaking in red, in red, in red
To the edge of the dream's dream
We met; destiny begins to turn
A secret that no one, no one knows about
I fall, I fall, I fall
I certainly can't return anymore, even if I let my sins pas
(Nie potr\Shaking in red, in red, in red
To the edge of the dream's dream

Already, every time when I'm stifled to death after I give up again and again
My emotions that have no place to go wake me up
Your unblemished smile knows it's an existence
So distant that it's cruel

Even though the unhealable wound only eats away at my heart
Even now I can't completely hold back my thoughts (that dwell) (within) the darkness

Shaking in red, in red, in red
To the edge of the dream's dream
We met; destiny begins to turn
A secret that no one, no one knows about
I fall, I fall, I fall
I certainly can't return anymore, even if I let my sins pas

 (Nie wiem gdzie tu jest refren xD, więc skopiowałam całe :P)
Usilnie proszę o komy… ^^.
Odpowiedzi na komy:
*SpokoYoh. – Tak, to piosenka z Króla Lwa 2, Czas Simby. Ale przyznaj sama, że trójka jest najlepsza^^
…******…
            Było sobotnie po południe. Na dworze deszcz, walił o szyby domu. Morty oglądał z Anną telewizor. Ren i Horo darli japy na Choco, bo ten zaczął opowiadać kawał o deszczu. Tamara i Pilika, spały w swoich pokojach. Ale właśnie, pomińmy tę całą ferajnę i poszukajmy Yoh’a^^. O i już go widzę. Heh biedny, musi biegać na deszczu. Chłopak biegał już setne okrążenie.
- APSIK!! – Kichnął w końcu. – Wróciłem.. – Krzyknął, wskoczywszy przez drzwi domu. Zaraz pobiegł na drugie piętro i spojrzał, przez drzwi, do swojego pokoju. Czuł się obserwowany, ale nie wiedział przez kogo. Coś w nim drgnęło. Odwrócił się gwałtownie i ujrzał wysoką sylwetkę, która patrzyła niego. – Ktoś ty? – Szaman zamrugał gwałtownie powiekami, a postać zniknęła.(Nasz Yoh, ma urojenia^^..)
***
- Czemu znowu pada? – Zapytała głupio kociooka dziewczyna, patrząc na Hao, z dziwną miną.
- Matko, głupie pytania zadajesz dziewucho.. – Kushina skrzywiła się lekko, ale nic nie powiedziała. Założyła tylko plecak na ramię i usiadłszy na duchu ognia, tuż obok Hao zapytała. – Zmienisz to?
- Zaraz… – Skupił się, a po sekundzie ulewa ustała. Z westchnieniem ulgi wyjęła sobie malinki, zapakowane w plecaku.
- Chcesz? – Zapytała cicho, marszcząc brwi.
- Nie…
- A pić?
- Nie…
- Zagramy w karty Yu-Gi-Oh?
- Nie… – Hao zaczęła pulsować żyłka^^.
- To ja idę spać.. – Dziewczyna skuliła nogi pod sobą, a Hao zaczął cicho wzdychać.
- No tak… Ona se śpi, a ja mam drogi pilnować… – Jednak Hao po chwili też zasnął, ukołysany spokojem monotonnym wiatrem i spokojem dnia.
***
            Hao zamrugał gwałtownie powiekami i uchylił je. Była 9:45, a oni byli już na miejscu.. Szarpnął dziewczyną, a później z kwaśną miną stwierdził, że dziewczynę w padła w fazę Renu(Nie mam pewności, ale wydaję mi się, że tak się nazywa faza snu, w którym śnimy najmocniej xD.). Wziął ją na ręce, no bo przecież nie może zostawić dziewczyny na samym środku pustyni. Weszli do Dobi Village, a później Hao po czuł cmoknięcie w policzek. Spojrzał w dół i ujrzał nadal śpiącą dziewczynę i uśmiechając się lekko, ale szczerze zabrał dziewczynę do pokoju, w jakim od zawsze bywał. Kushina zaś wtulił się mocniej w ciepłe ciało chłopaka i spała sobie spokojnie dalej.
***
 - Drużyno Yoh za dziesięć minut wyruszamy do miasta o nazwie Doby Village… – Powiedziała Anna, marszcząc brwi. Miała  złe przeczucia, co do wyjazdu.
- Idę Anno… – Ziewną przeciągle Yoh, który zmrużył oczy. – Co cię gryzie Anno? – Blondyna spuściła głowę i wyszeptała, zakładając chłopakowi na głowę mandarynkowe słuchawki (Hahaha..).
- Ja nie jadę… – Yoh zdębiał, ale nic nie powiedział, ta cmoknęła go w czoło i nakazała iść…
***
            Po dwudziestu pięciu godzinach, czyli dzień i godzina po Hao, przybyli. A późnię podbiegli do nich ludzie.
- Witaj Silva.. – Krzyknął do stojącego z samego końca mężczyzny, a później wzdychając cicho podszedł do mężczyzny.
- O ohayo… Sorry, ale śpieszę…
- Do zobaczenia..
- Tak, tak… Do zobaczenia.
***
            Hao właśnie smacznie spał gdy poczuł jak nów obrywa z wiaderka wody.
  - KUSHINA ZABIJĘ CIĘ!! – Otworzył gwałtownie wściekłe oczy, które skierowały się, niczym karabiny maszynowe na chłopca, który przypadkiem pomylił pokoje, a gdy wpadł do pokoju Hao przewrócił się, a woda, którą trzymał dla swej chorej matki wylała się.
- Ja… przepraszam, ja nie chciałem..! – Krzyknął przestraszony łapiąc za wiaderko i chcąc uciec.
- Ej… Czekaj… – Chłopiec stanął sparaliżowany strachem, odwracając szybko głowę spojrzał na Hao.
- Nie bój się i chodź tu… – Chłopiec  podszedł do niego i spojrzał w oczy, jak dla niego wielkiego mężczyzny. – Ile masz latek chłopczyku? – Uśmiechnął się gdy chłopiec wyciągnął przed siebie nieśmiało trzy palce. – Trzy? ~ Co taki dzieciak robi tu sam?!~ – Odezwały się w nim względy ojcowskie(MWAHAHAHAHA! Boże, jak to brzmi xD). – A jak masz  na imię?
- Kai..
- To ładnie. – Zachichotał, nie zwracając uwagi na dziewczynę, która akurat wróciła z łazienki
- A ta pani to kto? – Zapytał Kai, wskazując na pomalowaną dziewczynę, która miała na sobie tylko czarną pod koszulkę, oraz tego samego koloru rybaczki.
- Cześć maluchu.. – Złapała go na ręce i zachichotała. – A gdzie twoja mama? – Zapytała i spojrzała na szatyna, który marszczył brwi, to on chciał oto zapytać.
- Mamusia jest chora… – Kai posmutniał.
- Jak myślisz Hao, co jej jest? – Zapytała Kushina oglądając chłopca. Miał długie, do pasa blond włosy, śliczne, zielone oczka i w ogóle był śliczny. Gdyby ktoś go zobaczył z daleka, uznał, że by, że to dziewczynka, a nie chłopiec, to wrażenie potęgowały jeszcze długie, czarne rzęsy.
- Nie wiem, a skąd mam to wiedzieć.. – Mruknął cicho, patrząc na dziewczynę równie zmartwionym spojrzeniem co ona.
- Chodźmy zobaczyć, może uda się ją uleczyć. – Hao skinął brązową głową i wstał z łóżka, otrzepując tyłek z niewidzialnego kurzu, a następnie wyszli.
***
            Tym czasem gdzieś w drugiej części tego uroczego miasteczka była pozostała grupa naszych uroczych bohaterów.
- Yoh.. Yooooh! – Krzyczał Horo-Horo, który westchnął i przestał dobudzać naszego szatynka. Machnął dłonią i usiadł na karimacie udając, że strzela focha. Szczerze powiedziawszy, to Yoh nie spał przeszło od czterech godzin.
- No dobra, już dobra, nie obrażaj się… – Zaczęli się śmiać. –  Coś się stało?
- Mamy pierwszą walkę, z… Drużyną „Wilkołaki”.
- Aha.. – Wstał szybko, a później wyszedł, by się umyć i ubrać, było widać, że zmężniał i w ogóle.
***
            Tym czasem, Kai, Hao i Kushina szli szybkim krokiem przed siebie. Chłopiec biegł, a osoby idące przednim szły. Doszli do dużych i szerokich drzwi.
- Okaachan, okaasan![Jap. Mamusiu, Matko!] – Pisnął chłopiec i pobiegł przed do ledwo żywej kobiety.
- Kushina, zbadaj ją… – Nakazał  Hao, dziewczynie, a ona podbiegła do niej i zaczęła ją badać. Kobieta otworzyła oczy i spojrzała na dziewczynę, która i na nią spojrzała. W skazała dziewczynie kartkę, a ta wzięła ją w rękę, a później przeleciała ją wzrokiem. Odwróciwszy głowę, pokiwała przecząco głową. Co miało oznaczać, że już nic więcej nie zrobi. Kobieta splunęła krwią, a jej oczy zaczęły lekko łzawić. Kushina wyszeptała jej coś na ucho, a ta natychmiast usnęła. Jej klatka piersiowa już się nie uniosła. Umarła. Chłopiec chciał podbiec do matki, ale silne dłonie Hao go za trzymały. Złapał go mocno przytulił i nie chciał wypuścić.
- Mamo.. Mamo!! – Załkał cicho.
- Chodź mały, pójdziesz z nami.. – Kushina wzięła Kaia za rękę, a później przenieśli się do ich pokoju.
***
- Kiedy będziemy walczyć?! – Warknęła rozzłoszczona Kushina, w sobotnie południe, stojąc na balkonie, oraz patrząc gdzieś w dal.
- Nie wiem i nie denerwuj się…
  Kushina odwróciła się, ale Hao już nie było, spojrzała w dół, a później westchnęła cicho. Hao był silny, a nawet bardzo. Uniosła głowę, a ciepły wiatr z południa owiał jej twarz i nosząc jej włosy.
- Ciociu?! – Na jej ramiona wskoczył Kai, który uśmiechał się szeroko. – Za ile podwieczorek?!
 - Osz ty mały głodomorze.. – Zaczęła się śmiać, trzymając chłopca mocno. – Chodź kupimy sobie meeegaaaa porcje lodów… Jakie chcesz?
- Ciociu oczywiście, że Malinowe.
- Ej… A ja to co?!
Dziewczyna uśmiechnęła się, a w jej złotych oczętach coś błysnęło.
- A ty nic… – Dziewczyna wystawiła język do Hao, a później zaczęła się śmiać, uciekając przez całe Doby Village.


- Mam wrażenie, że Hao się zmienił. – Powiedziała Goldwa, patrząc za uciekającą dziewczyną.
- Oj, obyś miała rację.. – Wyszeptał cicho Silva, podążając za wzrokiem Goldwy… – Obyś miała…
***
            Po pierwszej wygranej walce, Yoh postanowił, że kupi wszystkim lody. Anna dała mu dość dużo kasy, żeby mógł kupować co chciał i ile chciał, oczywiście z rozsądkiem.
- No to jakie lody kupujemy?
- Ja pistacjowe.. – Powiedział Morty, patrząc na z dumą na swojego ducha, który spuścił wzrok i spojrzał na niego.
- Ja orzechowe… – Powiedział Horo-Horo, patrząc na z pod byka, swojego rywala numer jeden, który uśmiechał się pogardliwie i odpowiedział na zadane pytanie. Tao zamówił sobie bakaliowe lody, a cała reszta zrobiła to samo.
***
- Nie chcę… na lody! – Prychał Hao, marszcząc brwi.
- Jakby nas to ruszało nie Kai?! – Mruknęła Kushina, patrząc na idącego obok nich chłopca.
- Taak…! – Zachichotał.
- Jesteśmy… – Weszli do środka(aż mi tu grozą powiało^^), a później zajęli stoliki. Wtedy Hao dostrzegł swojego małego „Braciszka”. Wbił w niego lodowate i nieprzyjemne spojrzenie.
- Dość tego.. – Za warknął rozłoszczony do granic możliwości Hao, który podniósł się z miejsca.
- Siadaj… – Dziewczyna złapała go za rękę i usadziła z powrotem.
- Puszczaj… CZEGO SIĘ WTRĄCASZ! CHOLERA JASNA?! – Wydarł się Hao, a później poczuł uderzenie z liścia w twarz. Zmroził dziewczynę lodowatym spojrzeniem.
- Uspokoiłeś się?! – Również krzyknęła, a na ten krzyk Yoh, poderwał głowę, a w następnej chwili spojrzał w szoku na Hao, który spojrzał w oczy chłopaka lodowato, a później wyszedł trzymając się za policzek, który zaczął go dopiero teraz piec. Kushina westchnęła i uniosła wzrok, mogła się nie wtrącać.
- Cześć… – Obok dziewczyny usiadł nie kto inny jak krótkowłosa kopia Asakury. Długowłosa otarła łzy, które pojawiły się w jej oczach, a później również się uśmiechnęła. – Widzę, że mój brat, jest nie przyjemny… Wobec takiej ładnej dziewczyny jak ty… – Uśmiechnął się  szeroko do dziewczyny, która westchnęła a później przytaknęła ruchem głowy. – Ooo… Witaj szkrabie. – Tu spojrzał na chłopca, który spuścił zaróżowioną twarzyczkę.
- Kim pan jest dla wujka Hao? – Zapytał i przeniósł swoje zielone oczęta na chłopaka, który nie potrafił wyjść z szoku.
- Jak to „wujka”? – Przeniósł wzrok na dziewczynę która uśmiechnęła się i rzekła do Kaia, który przeniósł zaintrygowane spojrzenie z Yoh’a, na żółtooką.
- Słucham ciociu?
- Idź poszukaj wujka Hao zgoda? – Chłopiec z masą dziwnych pytań do wujka, jak to dzieci mają pobiegł go szukać.
- Zanim ci wytłumaczę wszystko wysłuchaj mnie uważnie. – Yoh kiwną krótkowłosą głową i spojrzał na nią, czekając na dalszy ciąg wypowiedzi. – Musisz uważać, ponieważ Hao jest silny. Widziałeś, jak zareagował na ciebie?
- Eeee… No.. – Odparł, ponieważ zauważył dziwne zachowanie u swojego bliźniaka.
- Było by najlepiej jeżeli przyłączycie się do nas lub odejdziecie stąd. Hao, jest strasznie silny i wątpię, by ktokolwiek mógł by go pokonać.
- Rozumiem, ale muszę wygrać, aby zrobić normalny świat, a nie chory, tak jak chcę tego mój brat. Jesteś Kushina prawda?
- Tak, skąd wiesz?
- Morty mi powiedział. – Mruknął. – Ale kontynuuj, już nie przeszkadzam.
- Dobrze, więc tak. Od czego mam zacząć?
- Może od tego, skąd znasz mojego brata?
- Dobrze więc.. Było to trzy miesiąc temu, gdy uciekłam przed stadem złych ludzi, byłam w tedy zmieniona w Wilka, więc sam rozumiesz nie?
- Tak.. – Przytaknął jej Yoh.
- Byłam już osłabiona zmęczona, aż naglę wpadłam na czyjś trop. Wyczułam w tedy krew i pulsującą energie, gdzieś nie daleko więc zaczęłam biedź w tam tym kierunku i tak właśnie natrafiłam na Hao. Pomogłam mu, uleczyłam mu rany i tak się poznaliśmy, a właściwie staliśmy się nie rozłączni, jak siostra i brat. – Spuściła głowę i zaczerwieniła się.
- Rozumiem… A co z tym małym? – Zapytał brązowooki, patrząc na dziewczynę pewnym siebie wzrokiem.
- Ach tak, to syn takiej babki, która zmarła. A my przygarnęliśmy go.
- Aha… – Ziewną. – I dlatego  ten maluch nazywa was ciocia, wujek tak?
- Tak… – Uśmiechnęła się szeroko i wstała. – Ja już pójdę… – Położyła pieniądze na stole i wyszła, zamykając za sobą drzwi.
- Więc to jest ta Kushina co Morty? – Odwrócił się przodem do przyjaciół i usiadł przy stole, dokańczając swoje lody…
…******…

Nie jestem z siebie zadowolona. =.=, miało być powyżej 6 stron, a jest *Prycha*, a są cztery strony z groszami..

Dobra, padam na ryj ;P.. Nie wiedziałam, że dodam jeszcze jednego bohatera, ale będą teraz jaja…

  Nie wiem, kiedy news, ale chyba nie prędko, bo mam doła, z powodu ocen, na koniec pierwszego semestru gimnazjum T^T… mam: 3.49 średnią, a muszę mieć powyżej 4.0, żeby znów jechać do Japonii lub do Egiptu, zobaczyć grup Ozyrysa ;p, taka była umowa z moją mamą, mam: 4.1 lecę do Japonii, mam 4.0, lecę do Egiptu, na cały tydzień xD…


A to Kai:

+ Krótki opis..

Kai to młody, uroczy chłopiec. Jak nam pokazują wydarzenia wychowywała go matka, która w liście powierza syna właśnie Hao i Kushinie. Gdy jest zły, przybiera swoją prawdziwą postać, czyli anioła, z leczniczymi zdolnościami..



Postać jest z anime Yaoi^^, ale opis wymyśliłam ja:P.
Polecam: "Angels Feather". Mi się podoba, a nawet bardzo;p

Regulamin:

1.1. Kushina w Yakuzie ma zawsze rację. 



1.2 Jeżeli Kushina w Yakuzie nie ma racji patrz punkt pierwszy.

2.1 Tu posty są zamieszczane ....(Różnie:D)

2.2 Piszę bo lubie;P.

2.3 Nie chcę widzieć komentarzy w stylu: "Głupie to"/"Nie podoba mi się twoje opo.".. Jak komuś nie odpowiada. WYPAD=__=.

3.1 Powiadamiam przez:

3.2 * Gadu-Gadu.

3.3 * Blogi.

4.1 SPAM... Hmm.. Jak chcecie, dawajcie*Wzrusza ramionami:D*


5.1 OPOWIADANIE NIE JEST YAOI^^. POROSTU ZWYKŁE OPOWIADANIE..

Pozostałych zapraszam do czytania i komentowania^^).