czwartek, 18 lutego 2010

Rozdział czwarty:

Runda 2.
Znajdę cię gdzieś
Będę próbował, aż do dnia mojej śmierci
Ja po prostu muszę wiedzieć, cokolwiek się stało
Prawda uwolni mą duszę…
                Hao siedział na skalnej półce na pustyni. Nagle wstał i jakby nigdy nic zeskoczył z niej i usłyszawszy swój dzwonek wyroczni, który pokazywał nazwę drużyny, zarechotał cicho.
- No to się odegramy braciszku.. – Przykucnął, a później spojrzał przed siebie. Parę metrów przednim stał Kai, który po chwili wskoczył z piskiem na swojego wujka i zapytał, gdy Hao usiadł naziemni.
- Wujciu?! – Pisnął cicho na ucho Hao, który trzymał go mocno.
- Tak?
- Kim był ten chłopak, na którego tak się zdenerwowałeś?
- To mój brat..
- Braciszek? To dlaczego go nie kochasz? Przecież to część rodziny.
- Tak. Ale on… Ja… My… – Ta riposta kompletnie dobiła Hao, który nie wiedział co mu odpowiedzieć. – Chodźmy do domu zgoda? – Zapytał długowłosy, zmieniając temat.
- Dobrze Wujciu Hao.. – Westchnął Kai, który wtulił się w Asakurę i zamknął oczy.
- Ejj.. Tylko nie śpij. – Spojrzał w oczy chłopca, które teraz były skryte pod kurtyną długich, czarnych rzęs.
- Nie wyspałem się…
Hao westchnął i odpowiedział.
  - Zgoda, prześpij się… – Asakura wskoczył na swojego ducha stróża, a po chwili zniknął.
***
                Kushina spojrzała przez balkon na zachodzące słońce, czuła się dziwnie. Nagle zakręciło jej się w głowię. Oparła się o ścianę i zamknęła oczy. Bolała ją głowa, a serce telepało jej jak szalone. Westchnęła ciężko i spuściła głowę. Po sekundzie otworzyła powieki, z pod których zaczęła płynąć czerwona ciecz. Przejechała nie świadomie ręką po twarzy i zaczęła coś pisać, po jednej z kafelek.
„Ktoś wygra ktoś przegra. Ale śmierć do sięgnie wszystkich…”.
Zamknęła oczy, a gdy je otworzyła, z piskiem odskoczyła od ściany, o którą się opierała. Wzdrygnęła się mocno, a jej ciałem wstrząsnął spazm.
- Tylko nie to.. Nie teraz. Błagam cię… Odczep się…! –  Na jej czole ukazał się czarny pentagram, który mógł oznaczać jej przyszłe zmartwienia. Wstała gwałtownie i spojrzała w prawo, usłyszała śmiech młodego Asakury. Wystraszona pomknęła przed siebie, do łazienki i zaczęła się myć. Zmyła z siebie krew i strach, który dało się by się ujrzeć na jej twarzy. Wzięła ręcznik i oplotła nim talię. Wyszła z łazienki.
***
                Weszli do domu, Hao zdjął chłopca z barana, a później postawił go na ziemi.
- Idź do siebie, ja muszę iść do swojego pokoju aby się przygotować na jutro.. – Piętnastolatek uśmiechnął się do chłopca, który pobiegł do swojego pokoju. Hao wszedł do pokoju, gdzie była pół naga dziewczyna, która ubierała się właśnie. Z jej włosów lała się woda, spływając na jej plecy i kończąc w pościeli. Zamarł w  bez ruchu, a dziewczyna nie zwróciwszy uwagi na Hao, który stał osłupiały w drzwiach, zrzuciła na ziemię swój ręcznik i podeszła do szafy, która mieściła się w nie znacznej odległości od łóżka. Hao nie umiał się oderwać, od długowłosej brunetki, która go nie zauważyła.
- Którą by tu piżamę ubrać.
- Najlepiej bez niczego śpij i do tego zemną w łóżku… – Odezwał się bezmyślnie Hao, który sparaliżowany własnymi słowami wpadł do łazienki, aby wziąć lodowaty prysznic. Czarnowłosa odwróciła się w momencie, gdy drzwi się zamykały.
- O kurczak… Będą jaja… – Zaśmiała się, a później ubrała na siebie czarną koszulę nocną
***
                Hao spał sobie smacznie, gdy naglę do jego łóżka przywędrowała Kushina.
- Hao? – Szepnęła cichym głosem. – Śpisz? – Zapytała markotnie przybliżając usta do ucha długowłosego.
- Śpij Kushina.. – Chłopak mruknął i machnął na oślep ręką.
- Ale nie rób krzywdy bratu.. – Wyszeptała cicho, a łóżko ugięło się pod jej ciężarem. – Hao? Mogę spać z tobą? – Zapytała znów.
- Tak, tak ale już śpij… – Wybąkał cicho, a później obaj zapadli w sen.
***
                Rano pierwszy obudził się nasz Hao'ś^^, który w pierwszej chwili nie wiedział, co się dzieje. Poczuł ciężar na swojej klatce piersiowej. Spojrzał w dół i westchnął. To była tylko Kushina. Zamknął oczy, obejmując ją ramieniem. Jakoś mu już nie zależało na wygranej w turnieju, nie zależało mu już na zabiciu ludzi, czy nawet swojego brata. Chciał zapomnieć o przeszłości. No właśnie, chciał. Ale nie mógł  pamiętał, że obiecał matce na łożu śmierci, że zniszczy ludzkość. Że zostanie tak jak jego ojciec królem. Pamiętał, że obiecał jej…
***
                Yoh zawołał do siebie drużynę, składającą się z dwóch osób, plus on sam. Dzisiejszego dnia na dworze nie było ani jednej chmurki. Do niego podbiegły dwie osoby. Był to Manta i niebiesko włosy chłopak.
- Morty, masz wszystko? – Niski blondynek spojrzał na Yoh’a, a później kiwnął głową w potwierdzeniu.
- To idziemy… – Krzyknął Yoh, który był kapitanem drużyny.
***
                Cztery godziny później, na polu, wyznaczonym dla walk odgrywała się walka. Kushina, trzymała w dłoniach swą szarą katanę. Walczyła? Nie, ona się bawiła.  Bawiła się przeciwnikiem, jak szmacianą, starą lalką. Horo-Horo, po chwili runą nie przytomny na ziemie, a Kushina skłoniła się w stronę widowni, która zaczęła bić jej brawo. Usiadła, obok swojego idola.
  - Hao… Błagam Cię… – Chłopak wstał, a później z nie naturalnym grymasem, który wyglądał, jak uśmiech chorego zwycięscy podszedł. Pamiętał swoją walkę i już wiedział, gdzie popełnił w wcześniej błąd. Zaślepiony
nienawiścią, do brata nie zdążył się obronić przed ostatecznym cięciem.  Milimetr, a Hao został by przecięty na pół przez swojego brata.
  Teraz szedł powoli i spokojnie na swój „pogrzeb”, jak to powiedział mu dwie godziny temu jego brat bliźniak? Aha no tak, to coś na wzór: „Hao, ta walka zaważy nad wszystkim.. Więc licz się ze swoim pogrzebem.”, na wspomnienie słowa pogrzeb, Hao uśmiechnął się cynicznie, a później spojrzał w oczy brązowe oczy brata bliźniaka. Obaj zaślepieni nienawiścią. Obaj pałający do siebie te negatywne uczucia. Nie słuchali sędzi. Gdy tylko Silva zniknął im z przed oczu, zaczęli biedź na siebie.
- Duchu ognia.. Katana..
  - Amidamaru.. do miecza, do antyku.. – Obaj pragnący swojej śmierci. Katana przeszyła ze świstem powietrze, gdy tylko Hao się uchylił. Nagle znikąd pokazał się ogień. Widownia przerażona cofnęła się.
- CO KURWA MA BYĆ JEST?! – Zapytała zaniepokojona Kushina, łapiąc obie katany, które wyleciały z osłony ognia.
Hao i Yoh, patrzyli na siebie w szoku. Grunt pod nogami zaczął im rozmywać, a oni sami spadli w dół.
- Hao!! – Kushina, chciała mu pomóc, tak jak i duchy. Ale gdy tylko zbliżała się do ognia ten gryzł ją i piekł nie miłosiernie w oczy i dławił ją w gardle. Nigdy nie czuła takiej energii. Spojrzała załzawionymi oczyma na ogień, który zniknął, ale po obu chłopakach, nie zostało ani śladu. – Nie! – Upadła na kolana i zaczęła szlochać. Szloch ten był tak żałosny, że wszyscy patrzyli na nią ze współczuciem. Kai przytulił ją do siebie, bardzo mocno, a ona oddała ten uścisk go do siebie.
***
                Obudził się. Spostrzegł, że jest na jakiejś polance. Długowłosy spojrzał w niebo, a później wstał. Tu było pięknie. (Mój demon: Nie no, żyć nie umierać. Z przodu pustynia, z boku pustynia, zanim pustynia. Normalnie raj! ^^). Był na zielonej, bujnej łące. Spojrzał w bok, ujrzał Yoh’a, który był nieprzytomny. Spostrzegł również strumień, a przy nim mały, zwinięty liścik. Wziął go do ręki i zaczął go czytać:
- „Drogi Hao, musisz przyjąć do wiadomości, że nie możecie się pozabijać z Yoh’em. Wiem, że jesteś dobry, i głębi serca kochasz brata. Jesteście na mojej ziemi. Na ziemi króla duchów”.
(Mój demon: *Migoczą jej oczy* Zajeżdża mi tu podtekstem, a tobie?
Ja: Nie…)
Złożył kartkę, a później westchnął cicho, żeby na końcu uśmiechnąć się. Spojrzał na zamknięte oczy brata i zaczął nerwowo stukać nogą o ziemie, był zdenerwowany. Nic z tego nie rozumiał. Niby rozumiał, ale nie do końca. Nie rozumiał ostatnich słów, związanych z „ziemią” króla duchów. W końcu obudził się i Yoh, który rozejrzał się za nie po kojonym wzrokiem, dokoła siebie. Spojrzał w lewo, tam były krzaczki z malinami, oraz drzewa mandarynkowe(Kurde, mandarynki rosną na drzewach nie? ^^) spojrzał przed siebie, była łąka, z kwiatami i oraz z paroma dzikimi kaczkami. Spojrzał w lewo i zamarł, przed nim stał Hao, który go jeszcze dziwnym trafem nie zabił, a może to była tylko podpucha? Może gdy on się poruszy i wstanie, ten go zabije? Hao, zachowywał się dziwnie. Był duchem gdzieś w niebie, a ciałem tu w tym dziwnym wymiarze, jak zdążył się zorientować Yoh.
- Hao? – Zapytał w końcu krótkowłosy, patrząc na zmarszczone brwi chłopaka.
  - Co? – Odparł długowłosy, mrugając powiekami. Dopiero teraz spostrzegł, że Asakura jest już przytomny(, za to ja nie^^. .). Hao westchnął cicho, a później postąpił kilka kroków w stronę bliźniaka. Yoh cofnął się jakby trafiony obuchem. Był wystraszony. Nie wiedział  poco się w ogóle odzywał.
- Nie podchodź, nie zbliżaj się… – Pisnął wystraszony. Głos mu  drżał. Hao zbliżył się co raz bardziej i bardziej. Nagle stanął i wyciągnął  rękę w stroną bliźniaka. Yoh zacisnął powieki, ale zamiast uderzenia poczuł delikatny i jak by niepewny dotyk na głowię. Poczuł, dłoń wyciąga coś z jego głowy.
- Głupi jesteś braciszku.. – Uśmiechnął się zawadiacko, a później ujrzał tęczówki bliźniaka. Yoh, patrzył w osłupieniu na bliźniaka. Jego wyraz twarzy pokazywał czysty szok, a jego usta otworzyły się w zdziwieniu. – Nie patrz na mnie, jak bym cię chciał zjeść..
- A nie jest tak? – Wstał z pomocą brata.
- Nie… No przynajmniej poniekąd… – Hao odchylił się lekko w tył.
  - hmm… A gdzie my jesteśmy? – Mruknął Yoh, patrząc na niego z lekkim zdołowaniem.
- Jesteśmy w królestwie króla duchów..
…******…
  JA: *Słyszy haje*
Ej tylko mi tam kuchni nie zdemolować!
*Wychyla głowę zza rogu pokoju*
Gdzie to śniadanie?^^
*Patrzy na Hao, który wskazuje palcem na Yoh'a*
Hao: Ale to nie ja... Słowo daje.
Ja: Dobra, ale o co wam chodzi?! *Pyta markotnie* Znowu rozwialiście kuchnie?=__=..
Yoh: Yyy.. Tak jak by?
Ja: *Przewraca oczyma*
MAMO!!
Mama: Co się  stało?
Ja: Chłopcy ZNOWU rozwalili kuchnie..*Śmiertelnie poważna*
Mama: To niech sprzątają=__=..
Ja: No widzicie? >P..
Dobra idę spać;* Papa

Regulamin:

1.1. Kushina w Yakuzie ma zawsze rację. 



1.2 Jeżeli Kushina w Yakuzie nie ma racji patrz punkt pierwszy.

2.1 Tu posty są zamieszczane ....(Różnie:D)

2.2 Piszę bo lubie;P.

2.3 Nie chcę widzieć komentarzy w stylu: "Głupie to"/"Nie podoba mi się twoje opo.".. Jak komuś nie odpowiada. WYPAD=__=.

3.1 Powiadamiam przez:

3.2 * Gadu-Gadu.

3.3 * Blogi.

4.1 SPAM... Hmm.. Jak chcecie, dawajcie*Wzrusza ramionami:D*


5.1 OPOWIADANIE NIE JEST YAOI^^. POROSTU ZWYKŁE OPOWIADANIE..

Pozostałych zapraszam do czytania i komentowania^^).