– Piosenka na dobranoc…
Aisazuni irarenai
Hikaru hoshi o mitsume kokoro tsukande
Soba ni irarenakutemo
kimi wa wakaru Fushigi na kurai
Kanjiteru Tsunagaru akashi o…
Hikaru hoshi o mitsume kokoro tsukande
Soba ni irarenakutemo
kimi wa wakaru Fushigi na kurai
Kanjiteru Tsunagaru akashi o…
Dobra, walić w to, że zostałam brutalnie zmuszona skakać przez płot wczoraj dnia z powodu ucieczki przed bydlęciem… Znaczy „kochanym” pieskiem mojej cioci musiałam skakać przez płot i mam rozwaloną nogę i tydzień zwolnienia z budy^^.
A teraz odpowiedzi na komy:
SpokoYoh: Dzięki za tego koma^^, oraz hmmm.. Nie licz na to, że się tak szybciutko pogodzą^^, bo to trochę potrwa, za nim się pogodzą^^. Wiem, wiem Kushina is god girl^^.
…******…
A teraz odpowiedzi na komy:
SpokoYoh: Dzięki za tego koma^^, oraz hmmm.. Nie licz na to, że się tak szybciutko pogodzą^^, bo to trochę potrwa, za nim się pogodzą^^. Wiem, wiem Kushina is god girl^^.
…******…
Anna uderzyła pięścią w stół.
- JAK TO?! – Ryknęła ona, a Choco ciał coś dodać, ale silny i stanowczy błysk w oku młodego Tao, zniechęcił go natychmiast.
- Anno, to prawda. – Powiedział Yoh, patrząc w oczy Anny. – Nie ukazał nam się, ale… ma jakieś wrażenie, że za niedługo będzie chciał mnie znowu posiąść(O.o mam skojarzenia^^). – Teraz będę go musiał wykończyć… – Dodał po chwili młody Asakura. – Ale na razie musimy iść do szkoły. Chodźmy..
***
Kushina wstała bardzo wcześnie tego dnia i poszła pod prysznic. Była 6:54 gdy wstała. Hao spal jeszcze na karimacie. Gdy przyszła powrotem po piętnastu minutach, aż jęknęła widząc jak jej przyjaciel śpi. Hao leżał na ziemi, jego lewa noga, leżała wyprostowana na ziemi, a prawa była lekko zgięta, obie ręce były na kurczowo zaciśnięte na poduszce, a zaś z jego ust spływała ślina. Ale jednak coś błysnęło w jej kocich oczach. Pobiegła do „łazienki”, nalała wody do miski i gdy wróciła na jej twarzy dało się ujrzeć złośliwy uśmieszek. Chłopak spał tak mocno, że nie usłyszał jak ta podchodzi do niego. Polała mu twarz wodą, a później zaczęła się śmiać, gdy Asakura usiadł na łóżku, tak gwałtownie i szybko, że reszta wody wylała się na jego głowę, razem z miską, która teraz leżała mu również na jego brązowych włosach.
- Haha… O ludzie!! Hahaha!! – Zaśmiała się radośnie i upadła na tyłek patrząc na chłopca zza zamglonych oczu(, ze śmiechu oczywiście^^). Chłopak zdjął z głowy miskę i spojrzał na dziewczynę wściekłym wzrokiem. Na szczęście nic jej nie zrobił(Normalnie już bym trupem leżała^^). Chłopak wstał i poszedł do łazienki, biorąc ze sobą oczywiście miskę., nalał do nie wody i z szyderczym uśmiechem wrócił do pokoju, gdzie dziewczyna ubrana w mundurek szkolny turlała się ze śmiechu. – Hahahahahaaha!!
- Ten kto się śmieje, ten się śmieje ostatni. – Mruknął cichym, złowieszczym głosem.
- Kikiru! Forma ducha tarcza obronna..! – Woda odbiła się od bariery i wróciła z powrotem na chłopaka, który warknął coś pod nosem. Ta zaś znowu wstała i poszła po ręcznik. Jak wróciła chłopak siedział w kuchni już w suchych ciuchach, tylko jego włosy aż się prosiły by się nimi ktoś zajął. Brunetka jęknęła i podeszła do niego, złapała za jego brązowe, długie włosy i zaczęła je wycierać o ręcznik.
- Puść moje włosy… – Warknął Hao, na co ta się wzdrygnęła, ale puściła jego włosy.
***
- Szkoła, szkołaaaa! – Darła się Kushina na pół lasu i pobiegła przodem do przyjaciół. Hao natomiast usiadł na ławce i westchnął. Szkoła znajdowała się powiem w lesie i była dla szamanów, na szyldzie widniała mała myszka, na której Kushina właśnie na nim wisiała. Chłopak czuł coś, że ona zaraz spadnie i jak się okazało miał oczywiście rację. Westchnął i znalazł się tuż przy szesnastolatce, łapiąc ją za rękę i wciągając ją na dach szkoły. – Wow, jesteś super.. Hao-chan..^^
- Nie Hao-chan… ==..
(Hao: Dlaczego ja wszech mocny Hao mam być „chan”? T-T.
Ja: Bo tak.. ==, a teraz spadaj na plan ==..)
- Bo jesteś młodszy Hao-chan..^ ^
- Nie ważne, lepiej stąd spadajmy, bo ktoś pomyśli, że stoimy tu jak dwa debile.. – Chłopak jak to miał w swoim zwyczaju, westchnął cicho i zeskoczy z dwu piętrowego budynku. Niektóre osoby patrzyły w szoku jak Hao zeskakuję na ziemie z takiego wysoka innych zaś to nic nie ruszało(Świetnie, mam jakieś chore wrażenie, że jeszcze tu w pierdole Naruto^ ^, bo mi Uchiha Sasuke stanął przed oczyma ;P, ze odcinka: 135[chyba] Dobra, zobaczy się^^ *Odwraca się i patrzy w ścianę, gdzie jest SasuNaru^^.. O.o coś od tematu odchodzę :P.)Chłopak uśmiechnął się lodowato i staną przed dwójką chłopców, którzy patrzyli zszokowani na niego. – Ohayo.. Blondyneczko.. – Uśmiechnął się zimno. „Dziewczyna” jak się okazało była…
- Jestem Naruto. Uzumaki Naruto.
- Ahh… Więc jesteś?
- Tak jestem chłopcem.. – Stojący obok brunet prychnął i spojrzał na Hao pogardliwie. Objął Naruto opiekuńczym gestem i spojrzała na Asakurę rządnym krwi spojrzeniem.
- Dobraaa! Gołąbeczki idziemy na trening. Którzy to Naruto, Sasuke i Sakura? – Zapytał mężczyzna grupy stojącej niedaleko ławek. Hao westchnął i zniknął szybko im z oczu, bo jakby tam jeszcze przez chwilę stał, to mógł by nie wytrzymać i przysadzić „pięknemu” i jakże „mrocznemu” Sasuke.
***
Lekcje minęły Asakurze szybko. Co prawda miał ataki nagłej furii i podpalił kilka stoliczków i nauczyciela od W-Fu ^v^, bo kilka osób porównało go do dziewczyny, a pana „idealnego” omal nie spalił^^. Aktualnie kierował się z przyjaciółką do ich kwatery. Zobaczyli małego kotka. Hao przypomniał sobie jak miał kiedyś podobnego i westchnął cicho gdy biało-czarny kotek zaczął się łasić do jego nogi. Na twarzy młodego szamana pojawił się uśmiech po raz pierwszy od wielu, wielu lat Hao się uśmiechnął. Szczerze. Dziewczyna aż osunęła się po korze drzewa, rękoma zasłaniając usta.
- O boże – wyszeptała.
***
Yoh usiadł na ławce i spojrzał w niebo. Przymknął oczy, a po przez jego twarz dało się ujrzeć uśmiech. Dwoje szamanów również usiadło obok niego i zaczęli rozmowę.
- Co teraz zrobimy? – Mruknął cicho Trey, patrzą siebie. – Chodzi mi o Hao.. Jeżeli to jego kolejna reinkarnacja, to będzie cztery razy silniejszy..
- Wątpię.. – Mruknął spokojnie młody Tao.
- Ej chłopaki!! – Krzyknął nic szaman.
- O hej Morty… – Yoh ożywił się natychmiast i uśmiechnął się szczerze. Za niskim chłopcem leciał przyjaciel Amidamaru. Mosuke.
- Mam informacje na temat Hao.
- No czekamy, czekamy.. – Powiedział spokojnym, nieco monotonnym i jakby zmęczonym tonem Ren. Morty uśmiechnął się szczerze i spojrzała na młodego Tao, który w ogóle niemiał na nic ochoty. Ziewnął, oczekując na informację. – Więc tak Hao nie jest kolejną reinkarnacją Zeke’a z przeszłości. Został uratowany, przez moją starą znajomą. – Tu wzrok całej grupki spoczął na blondynku, który nie widział, czy ma powiedzieć imię swojej starej znajome, czy też nie. Lekki, nie przymuszony uśmiech wstąpił na twarz Asakury i właśnie ten uśmiech, zezwolił na wyznania im i imienia owej dziewczyny. – To Kushina.. Kushina Zimoch. – Tao spiął się cały, a Horo-Horo, zbladł.
- Mówisz o… – Yoh spojrzał na niebieskowłosego szamana pytająco.
- Tak… Miałem z nią kilka starć, ale potem za kumplowaliśmy się, a potem ona tak jakoś zniknęła, a ja o niej zapomniałem.. – Morty westchnął.
- Ale o czym mowa? – Zapytał Yoh.
- Ona zamordowała szesnastu nauczycieli w swojej szkole i 18 osób ze swojej klasy w wieku sześciu lat. A później uciekła, zabijając wszystkich napotkanych na drodze. Niektórzy nawet mówią, że ma wzrok „bazyliszka”, ale nie wiem czy to prawda.. – Pospieszył szybko z wyjaśnieniami białowłosy duch stróż. – Niektórzy mówią na nią Yakuzerka, co oznacza, że ona ma mafię, ale tego też nie jestem pewny. – Dodał drapiąc się po brodzie.
- Aha… – Odparł ziewając młody Asakura.– Hmm… To znaczy, że trzeba ją sprowadzić na dobrą drogę… – Przysłonił twarz ręką.
***
Szaro-włosy spojrzał na długowłosą kobietę, która spojrzała na niego srogo.
- I co teraz? Nie możemy jej wysłać…
- Wiem… – Spojrzeli na uwięzionego, w klatce ducha. – Cóż, trzeba się jej pozbyć. – Do pokoju w padła dziewczyna z lokowanymi włosami, w dłoniach trzymała zakrwawioną katanę. Szarowłosy podskoczył przerażony. Gdzieś niedaleko uderzył piorun, upodabniając twarz dziewczyny do bladej maski śmierci.
- Zabić… – Powiedziała, śmiejąc się jak opętana(O_O Mam znajomą, która mnie z tasakiem do mięsa przez pół bloku ścigała i właśnie o pseudonimie Mitsu^^. Kurcze jutro rocznica tego wydarzenia Q.Q.. Trzeba świętować..*Odwraca się i patrzy na kalendarz, z dwoma bliźniakami^^*) – Zabić..
***
Kushina i Hao wrócili do jaskini, ale coś się zmieniło. Mianowicie Hao się uśmiechał się. Nie sztucznie, nie zimno. Szczerze. Mógł wziąć kota.
- Jak go nazwiesz?
- Hmm… Bakeneko^^.. – Wyszczerzył się. Dziewczyna również się uśmiechnęła..
- Witaj Bakeneko.. – Zdjęła bluzkę i rzuciła nią w kąt, pomieszczenia. Wzięła do ręki książkę do Historii, ale szybko rzuciła nią w kąt
(Mój demon: - Taaa… skąd ja to znam^^.
Ja: Chcesz polecieć za tą książką? ==
Mój demon: nie?… Cofa się..) na bluzkę. – Naucz mnie walki kataną… – Spojrzała na niego.
-Dobrze(, ale kobieto podaj mi piwo^^).. – Wstał, a jego dłoni pojawiła się błyszcząca czerwienią broń.
- Sugoi..! – Powiedziała uśmiechnięta dziewczyna. Bakeneko spojrzał różowego potworka, który bawił się właśnie z Kikiru w chowanego. Był już nieco większy i było widać, że ma ubaw z tej zabawy. Demon chował się wielką szafą.
***
- Za miesiąc zaczynają się wakacje, a co za tym idzie turniej. – Zabrzmiał głos starszej kobiety, która popatrzyła na radę z uśmiechem. – Macie trzy dni, aby dostarczyć nowe dzwonki wyroczni i przetestować nowych uczestników. W tym tą dwójkę… – Goldva, bo tak się nazywała owa szamanka, wstała powoli z miejsca i poszła dodała wszystkim z rady koperty. Brakowało im tego.
- Hai… – Wszyscy prócz Silvy, któremu oczy z orbit nie wyszły.
- Hao Asakura i Kushina Zimoch… – Przeczytał i spojrzał na kobietę, która uśmiechnęła się i odwróciła się plecami do mężczyzny. – Goldva jako to? – Zapytał wystraszony Silva.
- Wiem, że Yoh go zabił, ale wydaję mi się, że Duch Ognia go uratował. – Mruknęła cichym, uspakajającym głosem. – Ale i wydaję mi się, że coś się w tym pięćsetletnim turnieju się zmieni. – Westchnęła.
- Nie możemy go dopuścić. – Krzyknął zrozpaczony mężczyzna.
- Nie mamy wyjścia. Proszę cię tylko uważaj na siebie..
- Hai.. To idę… – Powiedział spokojnie i zniknął, teleportując się gdzieś w las.
***
Silva szedł powoli, nie zatrzymując się, wiedział, że musi go powstrzymać. Nie on wiedział, że musi go powstrzymać. Musiał to zrobić. Wiedział, że musi zabić Asakure dostał się pod skałę, gdzie mieszkał teraz Hao wraz z jej kumpelą wraz z trzema duchami stróżami.
***
Hao leżał na karimacie na plecach i patrzył w sufit skały. Kushina już spała sobie smacznie, od kilku godzin. O tak, niema to jak drzemka, po nudnym dniu w szkole. Nagle chłopak usiadł, na swojej karimacie, przetarł dłonią i oczy wstał. Nie budził dziewczyny, bo i po co? Poradzi sobie. Odsunął skałę, służącą za drzwi i staną w łazience. O płukał twarz wodą i przywołał do siebie ducha ognia, który był już strasznie duży. Skoczył na jego ramię i zniknął, pokazując się niedaleko długowłosego bruneta, która kazał mu wyjść. Ten uśmiechnął się ironicznie i wyszedł.
- Ohayo. Nie myślałem, że spotkamy się kiedykolwiek jeszcze Silvo.. – Hao zaczął się śmiać.
- A ja myślałem, że nie żyjesz… – Tego było za wiele. Hao zaczął atakować. Osłupiały Silva stał przez chwilę, ale po chwili stworzył tarce z żółwia, którą długowłosy rozwalił w sekundę. – ~ Kusooo, jego wściekłość mu pomaga. ~ – Pomyślał Silva, na co atakujący(Gomene, ale słów mi brakło^^) uśmiechnął się pogardliwie, za to w jego dłoni pojawiła się wściekle czerwona katana.
***
Kushina wstała półgodziny później. Rozejrzała się nie pewnie po pomieszczeniu i zobaczyła, że Hao zniknął.
- Cholera!! – Krzyknęła zrozpaczona. Wstała szybko i nie przebierając się wyskoczyła przez wodospad, a po chwili stała już na ziemi. Załapała w mik jak trzeba kontrolować swojego demona. – Kikiru? – Zapytała spokojnym i warzonym tonem.
- Słucham? – Zamruczała patrząc w kocie oczy dziewczyny.
- Mam pomysł, ale nie wiem czy mi się uda. Mogłaś mi sprawić skrzydła? – Kot spojrzał na nią zdezorientowany, ale kiwnął łebkiem potakując. – A więc… Kikiru forma ducha! Anielskie skrzydła! – Kot zmienił postać i wniknął w plecy dziewczyny, która uśmiechnęła się ironicznie i wzbiła się w powietrze. – To lecimy… Kikiru poszukaj Hao.. – Po chwili skrzydła ruszyły, unosząc dziewczynę ponad chmury.
***
Mężczyzna bronił się resztką foryyoku.
- ~ Kuso, kuso! I co teraz?! ~ – Pomyślał Silva.
- Radzę ci raczej nie myśl. – Hao skumulował ogień w nogach mężczyzny a potem…
- YAMEROOOO!![Jap.: PRZESTAŃ!!] – Krzyknęła dziewczyna łapiąc bruneta za ramiona i postawiła go na gałęzi drzewa. Długowłosy szaman upadł na kolana, a w jego oczach stanęły łzy. – Hao ty… płaczesz?! – Stanęła obok nie go i kucając przytuliła łkającego chłopaka.
- Proszę, to dla was… – Silva zeskoczył z drzewa i spojrzał na nich z uśmiechem. – To wasze dzwonki wyroczni..
- Dziękuję.. – Westchnęła cicho i spojrzała na śpiącego chłopaka. – Silvo?
- Hm?
- Możesz mi pomóc z nim? – Zapytała szepcząc.
- D-dobrze… – Wyszeptał cicho, ze zdziwieniem obserwując dziewczynę, a po chwili brunet wziął chłopaka na ręce i zniknęli.
***
Słyszał rozmowę.
- …Na pewno nie chcesz, żebym mu pomógł?
- Nie, nie trzeba. Już dobrze? – Otworzył lekko oczy i przetarł je.
- Co do? – Jęknął głucho chcąc złapać się za głowę. Niestety chłopak, tak jak i ostatnio był w bandażach. Nie mógł się ruszyć.
- Leż, nie ruszaj się. – Kushina doskoczyła do Hao i zaczęła rozplątywać jego ciało z bandaży. Chłopak poderwał się szybko, gdy chłopak tylko ostatni bandaż zniknął z jego ciała.
- Silva – Syknął złowrogo.
- Ej! Wygrałeś, więc uspokój się.. – Powiedziała Kushina, uderzając Hao w twarz.
- Ja… Przepraszam… – Szepnął cicho, trzymając zszokowany swój policzek.
- Nie mnie tu przepraszaj.. – Złapała go za jego pelerynę i przyciągnęła jego twarz do swojej. – I słuchaj PRZESTAŃ NISZCZYĆ SWOICH PRZECIWNIKÓW ==.. – Zasyczała Kushina. Hao złapał się za głowę i upadł na ziemie. – Co… Co się dzieje Hao-chan? – Pisnęła dziewczyna patrząc na nich.
- Mamo… – Załkał cicho Hao. Silva splunął herbatą.
- O czym on mówi? – Spojrzała, to na Hao, to na Silve.
- On mówi o swojej prawdziwej matce… Asano-ha… – Szepnął przestraszony Silva. – Wiesz mi lub nie, ale to jest już trzeci atak.
- Jak to?
- Jego matka była praktycznie rzecz biorąc królową szamanów.
- Nie rozumiem, wytłumacz mi to prościej.. – Jęknęła Kushina tuląc, piszącego Hao.
- Tysiąc lat temu, gdy Hao miał 7lat. Tak, dobrze słyszysz Hao miał 7lat. Do jego domu przyszła pewna starsza kobieta, znana jako „Akira”[Chyba: Jap.: Śmierć, ale nie mam pewności.], roznosiła ona śmierć, ale nikt nie wiedział jak ona to robiła. Gdy Hao wrócił do domu, jego matka dogorywała.
- Aaa… Więc stąd ta nienawiść do ludzi. Tak?
- Tak.. – Przytaknął mężczyzna.
- No ale jak go uspokoić?
- Hmm… – Zamyślił się. – To chyba była kołysanka.
(Mój demon: Śpij już mały Hao, Dzikie ślepka stul,
I niech przyśni ci się kto?
Wielki Hao król!
Dobranoc.
Dobranoc słodki książę,
Od jutra zacznie sie ciężka praca.
Ja ofiara, okrucieństwa,
Precz wygnana niczym śmieć,
Klucz ci wskaże do zwycięstwa
I nauczę zemstę nieść!
Musisz silny być i zręczny,
Groźny i bezwzględny też!
Mówi mi mój ryk wewnętrzny,
Żeś ty bestia a nie zwierz!
Nadchodzi kres, niech Klan Asakura drży!
Na nic błagania, na nic łzy!
O słodka zemsto w to mi graj!
Luli-luli-laj!!!
Choć wybaczać ponoć ładnie,
Mnie wciąż parzy dawny jad.
Asakury ród niech zgnije na dnie,
Niech przepadnie po nim ślad!
Tyran paszcze ma zębatą,
W sam raz żeby ziemie gryźć!
Krew popłynie strugą wartką,
Dla mnie bomba choćby dziś!
Strach, ból i zemsta wiodą prym!
Symfonia śmierci, gniewu hymn,
To dla mych uszu istny raj,
Luli-luli-laj!
Skaza zmarł, lecz Kushina nadal trwa,
Pilnuje by ten szkrab,
Poznał jak smakuje zemsta,
Z jego własnych kłów i łap!
Stul kaprawe ślepia!
To znaczy, słodkie oczka zmruż.
Wiedz, że nim obejrzysz sie,
Królem będziesz już!
Niech zagrzmi bęben, błysną kły!
Niech Hao dziki wyda ryk!
Zniewagę pomścij!
Znak nam daj!
Słyszę już wiwaty:
Hao! Jesteś naj!
Przyjdzie czas zapłaty,
Gdy zew krwiożerczych zgraj,
Rozpali cały kraj,
Luli-luli-laj!!!
- JAK TO?! – Ryknęła ona, a Choco ciał coś dodać, ale silny i stanowczy błysk w oku młodego Tao, zniechęcił go natychmiast.
- Anno, to prawda. – Powiedział Yoh, patrząc w oczy Anny. – Nie ukazał nam się, ale… ma jakieś wrażenie, że za niedługo będzie chciał mnie znowu posiąść(O.o mam skojarzenia^^). – Teraz będę go musiał wykończyć… – Dodał po chwili młody Asakura. – Ale na razie musimy iść do szkoły. Chodźmy..
***
Kushina wstała bardzo wcześnie tego dnia i poszła pod prysznic. Była 6:54 gdy wstała. Hao spal jeszcze na karimacie. Gdy przyszła powrotem po piętnastu minutach, aż jęknęła widząc jak jej przyjaciel śpi. Hao leżał na ziemi, jego lewa noga, leżała wyprostowana na ziemi, a prawa była lekko zgięta, obie ręce były na kurczowo zaciśnięte na poduszce, a zaś z jego ust spływała ślina. Ale jednak coś błysnęło w jej kocich oczach. Pobiegła do „łazienki”, nalała wody do miski i gdy wróciła na jej twarzy dało się ujrzeć złośliwy uśmieszek. Chłopak spał tak mocno, że nie usłyszał jak ta podchodzi do niego. Polała mu twarz wodą, a później zaczęła się śmiać, gdy Asakura usiadł na łóżku, tak gwałtownie i szybko, że reszta wody wylała się na jego głowę, razem z miską, która teraz leżała mu również na jego brązowych włosach.
- Haha… O ludzie!! Hahaha!! – Zaśmiała się radośnie i upadła na tyłek patrząc na chłopca zza zamglonych oczu(, ze śmiechu oczywiście^^). Chłopak zdjął z głowy miskę i spojrzał na dziewczynę wściekłym wzrokiem. Na szczęście nic jej nie zrobił(Normalnie już bym trupem leżała^^). Chłopak wstał i poszedł do łazienki, biorąc ze sobą oczywiście miskę., nalał do nie wody i z szyderczym uśmiechem wrócił do pokoju, gdzie dziewczyna ubrana w mundurek szkolny turlała się ze śmiechu. – Hahahahahaaha!!
- Ten kto się śmieje, ten się śmieje ostatni. – Mruknął cichym, złowieszczym głosem.
- Kikiru! Forma ducha tarcza obronna..! – Woda odbiła się od bariery i wróciła z powrotem na chłopaka, który warknął coś pod nosem. Ta zaś znowu wstała i poszła po ręcznik. Jak wróciła chłopak siedział w kuchni już w suchych ciuchach, tylko jego włosy aż się prosiły by się nimi ktoś zajął. Brunetka jęknęła i podeszła do niego, złapała za jego brązowe, długie włosy i zaczęła je wycierać o ręcznik.
- Puść moje włosy… – Warknął Hao, na co ta się wzdrygnęła, ale puściła jego włosy.
***
- Szkoła, szkołaaaa! – Darła się Kushina na pół lasu i pobiegła przodem do przyjaciół. Hao natomiast usiadł na ławce i westchnął. Szkoła znajdowała się powiem w lesie i była dla szamanów, na szyldzie widniała mała myszka, na której Kushina właśnie na nim wisiała. Chłopak czuł coś, że ona zaraz spadnie i jak się okazało miał oczywiście rację. Westchnął i znalazł się tuż przy szesnastolatce, łapiąc ją za rękę i wciągając ją na dach szkoły. – Wow, jesteś super.. Hao-chan..^^
- Nie Hao-chan… ==..
(Hao: Dlaczego ja wszech mocny Hao mam być „chan”? T-T.
Ja: Bo tak.. ==, a teraz spadaj na plan ==..)
- Bo jesteś młodszy Hao-chan..^ ^
- Nie ważne, lepiej stąd spadajmy, bo ktoś pomyśli, że stoimy tu jak dwa debile.. – Chłopak jak to miał w swoim zwyczaju, westchnął cicho i zeskoczy z dwu piętrowego budynku. Niektóre osoby patrzyły w szoku jak Hao zeskakuję na ziemie z takiego wysoka innych zaś to nic nie ruszało(Świetnie, mam jakieś chore wrażenie, że jeszcze tu w pierdole Naruto^ ^, bo mi Uchiha Sasuke stanął przed oczyma ;P, ze odcinka: 135[chyba] Dobra, zobaczy się^^ *Odwraca się i patrzy w ścianę, gdzie jest SasuNaru^^.. O.o coś od tematu odchodzę :P.)Chłopak uśmiechnął się lodowato i staną przed dwójką chłopców, którzy patrzyli zszokowani na niego. – Ohayo.. Blondyneczko.. – Uśmiechnął się zimno. „Dziewczyna” jak się okazało była…
- Jestem Naruto. Uzumaki Naruto.
- Ahh… Więc jesteś?
- Tak jestem chłopcem.. – Stojący obok brunet prychnął i spojrzał na Hao pogardliwie. Objął Naruto opiekuńczym gestem i spojrzała na Asakurę rządnym krwi spojrzeniem.
- Dobraaa! Gołąbeczki idziemy na trening. Którzy to Naruto, Sasuke i Sakura? – Zapytał mężczyzna grupy stojącej niedaleko ławek. Hao westchnął i zniknął szybko im z oczu, bo jakby tam jeszcze przez chwilę stał, to mógł by nie wytrzymać i przysadzić „pięknemu” i jakże „mrocznemu” Sasuke.
***
Lekcje minęły Asakurze szybko. Co prawda miał ataki nagłej furii i podpalił kilka stoliczków i nauczyciela od W-Fu ^v^, bo kilka osób porównało go do dziewczyny, a pana „idealnego” omal nie spalił^^. Aktualnie kierował się z przyjaciółką do ich kwatery. Zobaczyli małego kotka. Hao przypomniał sobie jak miał kiedyś podobnego i westchnął cicho gdy biało-czarny kotek zaczął się łasić do jego nogi. Na twarzy młodego szamana pojawił się uśmiech po raz pierwszy od wielu, wielu lat Hao się uśmiechnął. Szczerze. Dziewczyna aż osunęła się po korze drzewa, rękoma zasłaniając usta.
- O boże – wyszeptała.
***
Yoh usiadł na ławce i spojrzał w niebo. Przymknął oczy, a po przez jego twarz dało się ujrzeć uśmiech. Dwoje szamanów również usiadło obok niego i zaczęli rozmowę.
- Co teraz zrobimy? – Mruknął cicho Trey, patrzą siebie. – Chodzi mi o Hao.. Jeżeli to jego kolejna reinkarnacja, to będzie cztery razy silniejszy..
- Wątpię.. – Mruknął spokojnie młody Tao.
- Ej chłopaki!! – Krzyknął nic szaman.
- O hej Morty… – Yoh ożywił się natychmiast i uśmiechnął się szczerze. Za niskim chłopcem leciał przyjaciel Amidamaru. Mosuke.
- Mam informacje na temat Hao.
- No czekamy, czekamy.. – Powiedział spokojnym, nieco monotonnym i jakby zmęczonym tonem Ren. Morty uśmiechnął się szczerze i spojrzała na młodego Tao, który w ogóle niemiał na nic ochoty. Ziewnął, oczekując na informację. – Więc tak Hao nie jest kolejną reinkarnacją Zeke’a z przeszłości. Został uratowany, przez moją starą znajomą. – Tu wzrok całej grupki spoczął na blondynku, który nie widział, czy ma powiedzieć imię swojej starej znajome, czy też nie. Lekki, nie przymuszony uśmiech wstąpił na twarz Asakury i właśnie ten uśmiech, zezwolił na wyznania im i imienia owej dziewczyny. – To Kushina.. Kushina Zimoch. – Tao spiął się cały, a Horo-Horo, zbladł.
- Mówisz o… – Yoh spojrzał na niebieskowłosego szamana pytająco.
- Tak… Miałem z nią kilka starć, ale potem za kumplowaliśmy się, a potem ona tak jakoś zniknęła, a ja o niej zapomniałem.. – Morty westchnął.
- Ale o czym mowa? – Zapytał Yoh.
- Ona zamordowała szesnastu nauczycieli w swojej szkole i 18 osób ze swojej klasy w wieku sześciu lat. A później uciekła, zabijając wszystkich napotkanych na drodze. Niektórzy nawet mówią, że ma wzrok „bazyliszka”, ale nie wiem czy to prawda.. – Pospieszył szybko z wyjaśnieniami białowłosy duch stróż. – Niektórzy mówią na nią Yakuzerka, co oznacza, że ona ma mafię, ale tego też nie jestem pewny. – Dodał drapiąc się po brodzie.
- Aha… – Odparł ziewając młody Asakura.– Hmm… To znaczy, że trzeba ją sprowadzić na dobrą drogę… – Przysłonił twarz ręką.
***
Szaro-włosy spojrzał na długowłosą kobietę, która spojrzała na niego srogo.
- I co teraz? Nie możemy jej wysłać…
- Wiem… – Spojrzeli na uwięzionego, w klatce ducha. – Cóż, trzeba się jej pozbyć. – Do pokoju w padła dziewczyna z lokowanymi włosami, w dłoniach trzymała zakrwawioną katanę. Szarowłosy podskoczył przerażony. Gdzieś niedaleko uderzył piorun, upodabniając twarz dziewczyny do bladej maski śmierci.
- Zabić… – Powiedziała, śmiejąc się jak opętana(O_O Mam znajomą, która mnie z tasakiem do mięsa przez pół bloku ścigała i właśnie o pseudonimie Mitsu^^. Kurcze jutro rocznica tego wydarzenia Q.Q.. Trzeba świętować..*Odwraca się i patrzy na kalendarz, z dwoma bliźniakami^^*) – Zabić..
***
Kushina i Hao wrócili do jaskini, ale coś się zmieniło. Mianowicie Hao się uśmiechał się. Nie sztucznie, nie zimno. Szczerze. Mógł wziąć kota.
- Jak go nazwiesz?
- Hmm… Bakeneko^^.. – Wyszczerzył się. Dziewczyna również się uśmiechnęła..
- Witaj Bakeneko.. – Zdjęła bluzkę i rzuciła nią w kąt, pomieszczenia. Wzięła do ręki książkę do Historii, ale szybko rzuciła nią w kąt
(Mój demon: - Taaa… skąd ja to znam^^.
Ja: Chcesz polecieć za tą książką? ==
Mój demon: nie?… Cofa się..) na bluzkę. – Naucz mnie walki kataną… – Spojrzała na niego.
-Dobrze(, ale kobieto podaj mi piwo^^).. – Wstał, a jego dłoni pojawiła się błyszcząca czerwienią broń.
- Sugoi..! – Powiedziała uśmiechnięta dziewczyna. Bakeneko spojrzał różowego potworka, który bawił się właśnie z Kikiru w chowanego. Był już nieco większy i było widać, że ma ubaw z tej zabawy. Demon chował się wielką szafą.
***
- Za miesiąc zaczynają się wakacje, a co za tym idzie turniej. – Zabrzmiał głos starszej kobiety, która popatrzyła na radę z uśmiechem. – Macie trzy dni, aby dostarczyć nowe dzwonki wyroczni i przetestować nowych uczestników. W tym tą dwójkę… – Goldva, bo tak się nazywała owa szamanka, wstała powoli z miejsca i poszła dodała wszystkim z rady koperty. Brakowało im tego.
- Hai… – Wszyscy prócz Silvy, któremu oczy z orbit nie wyszły.
- Hao Asakura i Kushina Zimoch… – Przeczytał i spojrzał na kobietę, która uśmiechnęła się i odwróciła się plecami do mężczyzny. – Goldva jako to? – Zapytał wystraszony Silva.
- Wiem, że Yoh go zabił, ale wydaję mi się, że Duch Ognia go uratował. – Mruknęła cichym, uspakajającym głosem. – Ale i wydaję mi się, że coś się w tym pięćsetletnim turnieju się zmieni. – Westchnęła.
- Nie możemy go dopuścić. – Krzyknął zrozpaczony mężczyzna.
- Nie mamy wyjścia. Proszę cię tylko uważaj na siebie..
- Hai.. To idę… – Powiedział spokojnie i zniknął, teleportując się gdzieś w las.
***
Silva szedł powoli, nie zatrzymując się, wiedział, że musi go powstrzymać. Nie on wiedział, że musi go powstrzymać. Musiał to zrobić. Wiedział, że musi zabić Asakure dostał się pod skałę, gdzie mieszkał teraz Hao wraz z jej kumpelą wraz z trzema duchami stróżami.
***
Hao leżał na karimacie na plecach i patrzył w sufit skały. Kushina już spała sobie smacznie, od kilku godzin. O tak, niema to jak drzemka, po nudnym dniu w szkole. Nagle chłopak usiadł, na swojej karimacie, przetarł dłonią i oczy wstał. Nie budził dziewczyny, bo i po co? Poradzi sobie. Odsunął skałę, służącą za drzwi i staną w łazience. O płukał twarz wodą i przywołał do siebie ducha ognia, który był już strasznie duży. Skoczył na jego ramię i zniknął, pokazując się niedaleko długowłosego bruneta, która kazał mu wyjść. Ten uśmiechnął się ironicznie i wyszedł.
- Ohayo. Nie myślałem, że spotkamy się kiedykolwiek jeszcze Silvo.. – Hao zaczął się śmiać.
- A ja myślałem, że nie żyjesz… – Tego było za wiele. Hao zaczął atakować. Osłupiały Silva stał przez chwilę, ale po chwili stworzył tarce z żółwia, którą długowłosy rozwalił w sekundę. – ~ Kusooo, jego wściekłość mu pomaga. ~ – Pomyślał Silva, na co atakujący(Gomene, ale słów mi brakło^^) uśmiechnął się pogardliwie, za to w jego dłoni pojawiła się wściekle czerwona katana.
***
Kushina wstała półgodziny później. Rozejrzała się nie pewnie po pomieszczeniu i zobaczyła, że Hao zniknął.
- Cholera!! – Krzyknęła zrozpaczona. Wstała szybko i nie przebierając się wyskoczyła przez wodospad, a po chwili stała już na ziemi. Załapała w mik jak trzeba kontrolować swojego demona. – Kikiru? – Zapytała spokojnym i warzonym tonem.
- Słucham? – Zamruczała patrząc w kocie oczy dziewczyny.
- Mam pomysł, ale nie wiem czy mi się uda. Mogłaś mi sprawić skrzydła? – Kot spojrzał na nią zdezorientowany, ale kiwnął łebkiem potakując. – A więc… Kikiru forma ducha! Anielskie skrzydła! – Kot zmienił postać i wniknął w plecy dziewczyny, która uśmiechnęła się ironicznie i wzbiła się w powietrze. – To lecimy… Kikiru poszukaj Hao.. – Po chwili skrzydła ruszyły, unosząc dziewczynę ponad chmury.
***
Mężczyzna bronił się resztką foryyoku.
- ~ Kuso, kuso! I co teraz?! ~ – Pomyślał Silva.
- Radzę ci raczej nie myśl. – Hao skumulował ogień w nogach mężczyzny a potem…
- YAMEROOOO!![Jap.: PRZESTAŃ!!] – Krzyknęła dziewczyna łapiąc bruneta za ramiona i postawiła go na gałęzi drzewa. Długowłosy szaman upadł na kolana, a w jego oczach stanęły łzy. – Hao ty… płaczesz?! – Stanęła obok nie go i kucając przytuliła łkającego chłopaka.
- Proszę, to dla was… – Silva zeskoczył z drzewa i spojrzał na nich z uśmiechem. – To wasze dzwonki wyroczni..
- Dziękuję.. – Westchnęła cicho i spojrzała na śpiącego chłopaka. – Silvo?
- Hm?
- Możesz mi pomóc z nim? – Zapytała szepcząc.
- D-dobrze… – Wyszeptał cicho, ze zdziwieniem obserwując dziewczynę, a po chwili brunet wziął chłopaka na ręce i zniknęli.
***
Słyszał rozmowę.
- …Na pewno nie chcesz, żebym mu pomógł?
- Nie, nie trzeba. Już dobrze? – Otworzył lekko oczy i przetarł je.
- Co do? – Jęknął głucho chcąc złapać się za głowę. Niestety chłopak, tak jak i ostatnio był w bandażach. Nie mógł się ruszyć.
- Leż, nie ruszaj się. – Kushina doskoczyła do Hao i zaczęła rozplątywać jego ciało z bandaży. Chłopak poderwał się szybko, gdy chłopak tylko ostatni bandaż zniknął z jego ciała.
- Silva – Syknął złowrogo.
- Ej! Wygrałeś, więc uspokój się.. – Powiedziała Kushina, uderzając Hao w twarz.
- Ja… Przepraszam… – Szepnął cicho, trzymając zszokowany swój policzek.
- Nie mnie tu przepraszaj.. – Złapała go za jego pelerynę i przyciągnęła jego twarz do swojej. – I słuchaj PRZESTAŃ NISZCZYĆ SWOICH PRZECIWNIKÓW ==.. – Zasyczała Kushina. Hao złapał się za głowę i upadł na ziemie. – Co… Co się dzieje Hao-chan? – Pisnęła dziewczyna patrząc na nich.
- Mamo… – Załkał cicho Hao. Silva splunął herbatą.
- O czym on mówi? – Spojrzała, to na Hao, to na Silve.
- On mówi o swojej prawdziwej matce… Asano-ha… – Szepnął przestraszony Silva. – Wiesz mi lub nie, ale to jest już trzeci atak.
- Jak to?
- Jego matka była praktycznie rzecz biorąc królową szamanów.
- Nie rozumiem, wytłumacz mi to prościej.. – Jęknęła Kushina tuląc, piszącego Hao.
- Tysiąc lat temu, gdy Hao miał 7lat. Tak, dobrze słyszysz Hao miał 7lat. Do jego domu przyszła pewna starsza kobieta, znana jako „Akira”[Chyba: Jap.: Śmierć, ale nie mam pewności.], roznosiła ona śmierć, ale nikt nie wiedział jak ona to robiła. Gdy Hao wrócił do domu, jego matka dogorywała.
- Aaa… Więc stąd ta nienawiść do ludzi. Tak?
- Tak.. – Przytaknął mężczyzna.
- No ale jak go uspokoić?
- Hmm… – Zamyślił się. – To chyba była kołysanka.
(Mój demon: Śpij już mały Hao, Dzikie ślepka stul,
I niech przyśni ci się kto?
Wielki Hao król!
Dobranoc.
Dobranoc słodki książę,
Od jutra zacznie sie ciężka praca.
Ja ofiara, okrucieństwa,
Precz wygnana niczym śmieć,
Klucz ci wskaże do zwycięstwa
I nauczę zemstę nieść!
Musisz silny być i zręczny,
Groźny i bezwzględny też!
Mówi mi mój ryk wewnętrzny,
Żeś ty bestia a nie zwierz!
Nadchodzi kres, niech Klan Asakura drży!
Na nic błagania, na nic łzy!
O słodka zemsto w to mi graj!
Luli-luli-laj!!!
Choć wybaczać ponoć ładnie,
Mnie wciąż parzy dawny jad.
Asakury ród niech zgnije na dnie,
Niech przepadnie po nim ślad!
Tyran paszcze ma zębatą,
W sam raz żeby ziemie gryźć!
Krew popłynie strugą wartką,
Dla mnie bomba choćby dziś!
Strach, ból i zemsta wiodą prym!
Symfonia śmierci, gniewu hymn,
To dla mych uszu istny raj,
Luli-luli-laj!
Skaza zmarł, lecz Kushina nadal trwa,
Pilnuje by ten szkrab,
Poznał jak smakuje zemsta,
Z jego własnych kłów i łap!
Stul kaprawe ślepia!
To znaczy, słodkie oczka zmruż.
Wiedz, że nim obejrzysz sie,
Królem będziesz już!
Niech zagrzmi bęben, błysną kły!
Niech Hao dziki wyda ryk!
Zniewagę pomścij!
Znak nam daj!
Słyszę już wiwaty:
Hao! Jesteś naj!
Przyjdzie czas zapłaty,
Gdy zew krwiożerczych zgraj,
Rozpali cały kraj,
Luli-luli-laj!!!
Ja: *Trzyma patelnie*=.=)
Śpij i zamknij oczy śnij - śnij
Śpij i zamknij oczy śnij - śnij
A ja będę twym aniołem
Twą radością, smutkiem, żalem
Będę gwiazdą na twym niebie
Będę zawsze obok Ciebie
Jak, wytłumaczyć Tobie mam
Że jesteś wszystkim, tym co mam
Tym co jest dobre i co złe
Uwierz tak bardzo ......
Śpij i zamknij oczy śnij - śnij
Śpij i zamknij oczy śnij - śnij
A ja będę twym aniołem
Twą radością, smutkiem, żalem
Będę gwiazdą na twym niebie
Będę zawsze obok Ciebie
Jak, wytłumaczyć Tobie mam
Że jesteś wszystkim, tym co mam
Tym co jest dobre i co złe
Uwierz tak bardzo Kocham Cię
Jak, wytłumaczyć Tobie mam
Że jesteś wszystkim, tym co mam
Tym co jest dobre i co złe
Uwierz tak bardzo Kocham Cię
A ja będę twym aniołem
Twą radością, smutkiem, żalem
Będę gwiazdą na twym niebie
Będę zawsze obok Ciebie
A ja będę twym aniołem
Twą radością, smutkiem, żalem
Będę gwiazdą na twym niebie
Będę zawsze obok Ciebie
Twym aniołem, twym aniołem
Twym aniołem, twym aniołem.
Hao natychmiast się uspokoił, zamknął i oczy i opadł w ręce dziewczyny.
…******...
Śpij i zamknij oczy śnij - śnij
Śpij i zamknij oczy śnij - śnij
A ja będę twym aniołem
Twą radością, smutkiem, żalem
Będę gwiazdą na twym niebie
Będę zawsze obok Ciebie
Jak, wytłumaczyć Tobie mam
Że jesteś wszystkim, tym co mam
Tym co jest dobre i co złe
Uwierz tak bardzo ......
Śpij i zamknij oczy śnij - śnij
Śpij i zamknij oczy śnij - śnij
A ja będę twym aniołem
Twą radością, smutkiem, żalem
Będę gwiazdą na twym niebie
Będę zawsze obok Ciebie
Jak, wytłumaczyć Tobie mam
Że jesteś wszystkim, tym co mam
Tym co jest dobre i co złe
Uwierz tak bardzo Kocham Cię
Jak, wytłumaczyć Tobie mam
Że jesteś wszystkim, tym co mam
Tym co jest dobre i co złe
Uwierz tak bardzo Kocham Cię
A ja będę twym aniołem
Twą radością, smutkiem, żalem
Będę gwiazdą na twym niebie
Będę zawsze obok Ciebie
A ja będę twym aniołem
Twą radością, smutkiem, żalem
Będę gwiazdą na twym niebie
Będę zawsze obok Ciebie
Twym aniołem, twym aniołem
Twym aniołem, twym aniołem.
Hao natychmiast się uspokoił, zamknął i oczy i opadł w ręce dziewczyny.
…******...
Naciśnijcie na fotkę, to się powiększy;D